Ostatni raz na terenie Parku Krajobrazowego Beskidu Śląskiego byłem w 2018 roku, kiedy to na kilka dni odwiedziłem Brenne w celach zawodowych. Klimat tego miejsca spodobał mi się tak bardzo, że zdecydowałem się wrócić na Beskid Śląski po trzech latach. Ze względów logistycznych postanowiłem zatrzymać się w nieco innym miejscu, a mój wybór padł na popularny i znany Szczyrk. To niewielkie miasteczko położone jest w Dolinie Żylicy, wokół którego królują piękne górskie szczyty i lasy. Szczyrk wybrałem ze względu na to, że to dobra baza wypadowa zarówno na północne, jak i południowe szlaki Parku Krajobrazowego Beskidu Śląskiego. Zapraszam na relację z mojego kilkudniowego wrześniowego wypadu w Beskid Śląski.
Klimczok i schronisko PTTK na Klimczoku
Pierwszy dzień mojego pobytu w Szczyrku nie zaczął się zbyt dobrze. Od samego rana padał deszcz, któremu towarzyszyła intensywna mgła. Na szczęście po południu deszcz zastąpiła mniej uciążliwa mżawka. Razem z moją kompanką podróży postanowiliśmy skorzystać z okienka pogodowego i ruszyć w góry. Na początek obraliśmy sobie łatwy i niezbyt wymagający cel, jakim był szczyt Klimczok. Dobrze ubrani i pełni zapału opuściliśmy nasz domek. Jeszcze tylko krótki spacer przez miasto i już byliśmy na początku szlaku, który miał nas poprowadzić na szczyt obranego celu.
Początek drogi był bardzo stromy. W górę prowadziła nas droga płytowa. Co jakiś czas mijaliśmy czyjeś domy i dziwiliśmy się, jak ktoś może mieszkać tak wysoko, zwłaszcza zimą, kiedy mocno posypie śniegiem. Zazwyczaj podejście stromym szlakiem oznacza, że na ładne widoki nie trzeba długo czekać. I nie inaczej było tym razem. Już po kilkudziesięciu minutach wędrówki mogliśmy podziwiać piękne górskie krajobrazy, skąpane w magicznej mgle. Góry mają w sobie pewną magię, ponieważ zawsze potrafią zaskakiwać i fascynować, nawet przy tak nieprzychylnej dla nas pogodzie. Spójrzcie tylko na poniższe zdjęcia.
Drogę z płyt zastąpiła szeroka piaszczysta dróżka. Mimo opadów deszczu szlak nie był błotnisty, jak można by się tego spodziewać, więc szło się po nim bardzo dobrze. Zaczęliśmy wypatrywać końca drogi i samego Klimczoka, ale niestety silna mgła nad nami, nam to uniemożliwiała. Natomiast cały czas mieliśmy piękne widoki na południowe, niższe partie gór, gdzie mgła była zauważalnie słabsza. Po ponad dobrej godzinie doszliśmy do wyznaczonego celu. Niestety, mgła na tej wysokości była tak mocno intensywna, że niewiele widzieliśmy. Dookoła nas było po prostu szaro. Zahaczyliśmy jeszcze o schronisko PTTK na Klimczoku, które w takich warunkach pogodowych wyglądało magicznie i tajemniczo.
Powoli zbliżał się wieczór, więc postanowiliśmy wracać do naszego domku w Szczyrku. Nie chcieliśmy iść tą samą drogą, więc zdecydowaliśmy, że część trasy pokonamy zielonym rowerowym szlakiem. W czasie powrotnej wędrówki mogliśmy podziwiać niesamowitą panoramę na Kotlinę Żywiecką i mieszczące się w niej liczne miasteczka. Na niebie zaczęło się przejaśniać. Promienie słońca przebiły się przez gęste chmury, a to dodało całemu krajobrazowi dodatkowego uroku. Mimo mało przyjemnego poranka dzień zakończył się bardzo udanie, czego dowodem są poniższe fotografie.
Szlak na Skrzyczne, Kopa Skrzyczeńska oraz Malinowska Skała
Po dwóch dniach pogoda miała się znacznie poprawić, więc postanowiłem skorzystać z okazji i wybrać się na cały dzień w góry. Tym razem sam, ponieważ moja towarzyszka podróży spasowała, mając inne plany. Zamysł był prosty. Chciałem odwiedzić najwyższy szczyt w Beskidzie Śląskim, czyli wejść na Skrzyczne, a następnie z tego miejsca udać się na popularną Baranią Górę, zaliczając po drodze kilka innych mniejszych szczytów.
Ustalony plan wcieliłem w życie i wczesnym porankiem wyruszyłem na szlak. Na Skrzyczne miał mnie poprowadzić zielony i następnie niebieski szlak. Pierwsza część drogi to strome podejście po płytowej drodze, zaraz po wyjściu ze Szczyrku. Po kilkudziesięciu minutach marszu, szlak zmienił się w klimatyczną górską ścieżkę, czyli to, co kochają wszyscy miłośnicy gór. Szlak z każdym krokiem stawał się coraz piękniejszy i oferował coraz to ładniejsze widoki. Przechadzka o poranku w towarzystwie takiej przyrody to przyjemne i orzeźwiające doświadczenie. Dalej wytyczony szlak prowadził mnie głównie przez gęsty las, choć czasami wychodziłem na bardziej otwarte tereny, skąd miałem piękną panoramę na Dolinę Żylicy.
Po pewnym czasie wyszedłem na prawie całkowicie otwarty teren. Niestety, na niebie zaczęło pojawiać się coraz więcej ciemnych chmur, co mnie nieco martwiło. Wkrótce szlak doprowadził mnie do pierwszego celu mojej wędrówki, którym był szczyt Skrzyczne. Warunki atmosferyczne sprawiły, że widoki z tego miejsca były mocno ograniczone. Mgła uniemożliwiała zobaczenie czegokolwiek, ale na szczęście przy krótkim okienku pogodowym, udało mi się wykonać kilka fotografii na Kotlinę Żywiecką. Po odpoczynku ruszyłem w dalszą drogę z nadzieją, że może szczęście się jeszcze do mnie uśmiechnie. I miałem rację, bo wkrótce pogoda się znacznie poprawiła, odsłaniając przede mną wspaniałe pejzaże Parku Krajobrazowego Beskidu Śląskiego. Minąłem Małe Skrzyczne, a następnie doszedłem do Kopy Skrzyczeńskiej, skąd miałem niesamowitą panoramę na sporą liczbę szczytów, z których część zamierzałem dziś zdobyć. Widok z tego miejsca naprawdę robi wrażenie.
Pogoda po południu znacznie się poprawiła, a to umiliło mi dalszą wędrówkę w kierunku Malinowskiej Skały. W dodatku obrany szlak był bardzo przyjazny dla moich butów, ponieważ jego nawierzchnia składała się z piasku i drobnych kamyczków, więc szybkim i przyjemnym tempem dotarłem do następnego punktu mojej podróży. Malinowska Skała (bo o niej mowa) to sporej wielkości skały na szczycie góry, które jednocześnie są punktem widokowym na wschód Parku Krajobrazowego Beskidu Śląskiego. Widok z tego miejsca był przepiękny. Zwłaszcza przy tak słonecznej pogodzie, z ładnymi chmurami na niebie, które dodały jeszcze większego uroku całej scenerii. Na dole, przy skale, stała ławeczka, na której to nieco odpocząłem, zjadłem posiłek i nacieszyłem oczy pięknym górskim krajobrazem. Po małej przerwie kontynuowałem moją wędrówkę, idąc dalej zielonym szlakiem, w kierunku Baraniej Góry. Z czasem piaskowo-kamyczkową nawierzchnię, zastąpiły typowe górskie skały, przez co tempo mojego marszu spadło.
Zielony Kopiec, Magurka Wiślańska i Barania Góra
Kolejnymi zdobytymi po drodze szczytami, były Zielony Kopiec oraz Gawlasi Groń. Szlak za nimi, stał się mocno kamienisty. Następne zejście, podejście i doszedłem do kolejnego szczytu, czyli Magurki Wiślańskiej. Muszę przyznać, że jak dotąd byłem zachwycony pięknem Parku Krajobrazowego Beskidu Śląskiego. Cudowne widoki, bogate w niewysokie szczyty, oraz różnorodna kolorowa roślinność i klimatyczne górskie lasy, to coś, co każdy miłośnik gór uwielbia. Jak dotąd pogoda była bardzo zmienna. Czasami niebo zasłaniały ciemne chmury, a niedługo potem wychodziło słońce, oświetlające krajobraz swoimi promieniami, nadając mu wyrazistości i kolorów.
Ostatnie podejście i oto w towarzystwie natury dotarłem na Baranią Górę – ostatniego punktu mojej dzisiejszej wyprawy. Na miejscu napotkałem sporą ilość turystów, odpoczywających sobie na licznych skałkach i podziwiających widoki. Jak widać, nie tylko ja obrałem sobie to miejsce za cel podróży. Na szczycie Baraniej Góry znajduje się wieża widokowa, z której oczywiście skorzystałem. Czy widok z platformy robi lepsze wrażenie niż z dołu? Może trochę tak, ale za to dużo mocniej na niej wieje, więc szybko zszedłem na dół, skąd widoki również były przepiękne. Usiadłem na wolnej skale, tak jak inni turyści, aby następnie rozkoszować się widokiem oraz moim posiłkiem.
Nadszedł czas na powrót do Szczyrku. Niestety nie miałem zbyt dużego wyboru co do powrotnych szlaków do miasta, a czas naglił. Postanowiłem zatem wrócić tą samą drogą, którą tu przyszedłem. Co w sumie nie było złe, bo przynajmniej wiedziałem, ile zajmie mi powrót do Szczyrku. W drodze powrotnej, w kilku kadrach uwieczniłem jeszcze Park Krajobrazowy Beskidu Śląskiego podczas zachodu słońca. Pod koniec, gdy doszedłem pod Skrzyczne, pogoda się zepsuła. Zrobiło się ciemno i zaczął kropić deszcz. Na szczęście powrót z tego miejsca do Szczyrku był dość szybki, bo zejście zajęło mi około 40 minut. Moja fit opaska wskazała mi, że tego dnia zrobiłem prawie 30 km, co uważam za całkiem dobry wynik. To był udany dzień.
Klimczok – Park Krajobrazowy Beskidu Śląskiego
Przywitał nas nowy dzień, a razem z nim piękna pogoda za oknem, która zachęcała do górskich wędrówek. Razem z moją towarzyszką podróży, postanowiliśmy jeszcze raz udać się na szczyt Turbacz. Dziś nie było mowy o żadnej mgle, więc tym razem liczyliśmy na świetne widoki. Nie chcieliśmy iść ponownie tymi samymi szlakami, dlatego wybraliśmy nieco inną, dłuższą trasę. Jeszcze tylko małe zakupy i o poranku ruszyliśmy na zielony szlak nieopodal miasteczka. Pierwsza część trasy wiodła nas przez las, dość stromo w górę. Po drodze cały czas słyszeliśmy uspakajający dźwięk potoku płynącego nieco niżej, wzdłuż obranego szlaku. Po pewnym czasie, trasa stała się nieco bardziej dzika, a otaczający nas teren zaczął robić się coraz bardziej otwarty, dzięki czemu wkrótce mogliśmy podziwiać pierwsze widoki na południową część parku, przedstawiające Szczyrk i ogromne zbocza pod Skrzycznem.
Zboczyliśmy z zielonego szlaku, idąc kawałek lasem, aż dotarliśmy do punktu zwanego Magura Kąpielisko. Z tego miejsca mieliśmy doskonałą panoramę na Kotlinę Żywiecką i mieszczące się w niej liczne miejscowości. Następnie szliśmy żółto-czerwonym szlakiem na zachód, w kierunku schroniska PTTK Klimczok. Poprowadzony przez grzbiet góry Magura żółto-czerwony szlak, był niezwykle malowniczy, a w dodatku mało wymagający, więc mogliśmy jeszcze bardziej skupić się na podziwianiu otaczającej nas przyrody. Dochodziło już południe, więc zrobiło się dość gorąco. Na szczęście w porę dotarliśmy do schroniska, gdzie mogliśmy przez dłuższą chwilę odpocząć w cieniu drzew, które zapewniły nam przyjemny chłód.
Ze schroniska PTTK na Klimczoku ruszyliśmy dalej. Przed nami nasz główny dzisiejszy cel, czyli szczyt Klimczok, który znajduje się nieopodal, bo jakieś 10-15 minut drogi od schroniska. Teraz tylko bardzo strome podejście w górę i oto doszliśmy do celu. Jaki jest widok z Klimczoka? Przepiękny! Ogrom przestrzeni i terenów do podziwiania, zrobiły na nas fenomenalne wrażenie. Wisienką na torcie była przepiękna pogoda, która nadała całej scenerii jeszcze większego uroku. Mieliśmy sporo wolnego czasu, więc usiedliśmy na zboczu góry, wśród innych turystów i podziwialiśmy. Po naprawdę długim odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną do Szczyrku. Wybraliśmy taką samą trasę powrotną jak za pierwszym razem, z ładnym widokiem na Kotlinę Żywiecką, ale tym razem w słonecznej odsłonie. Niespiesznie zeszliśmy w dół, żegnając się tym samym z Parkiem Krajobrazowym Beskidu Śląskiego, ponieważ nasz wypad dobiegał końca. Następnego dnia o poranku wyjechaliśmy ze Szczyrku z miłymi nowymi wspomnieniami.
Co warto zobaczyć w Szczyrku?
Jak wspomniałem na początku wpisu, to właśnie popularny Szczyrk został moją bazą wypadową na szlaki Parku Krajobrazowego Beskidu Śląskiego. Miasteczko to, liczące prawie sześć tysięcy mieszkańców, leży w Dolinie Żylicy, otoczone z jednej strony zboczami Skrzyczne, a z drugiej zboczami niższego Klimczoka. Szczyrk to typowe turystyczno-wypoczynkowe górskie miasteczko, które miło zaskakuje tym, że kładzie mocny nacisk na sport. Znajduje się tu wiele ośrodków sportowych, jak kompleks skoczni narciarskich, wyciągi i stoki, czy liczne ścieżki rowerowe i baseny. Przez Szczyrk przepływa rzeka Żylica, wzdłuż której wybudowano nowoczesny deptak, razem ze ścieżką rowerową, z której licznie korzystają także biegacze. W centrum miasteczka znajdziemy mały, ale ładny plac z mnóstwem kwiatów, wokół którego jest kilka ciekawych atrakcji i klimatycznych knajp. To, co najbardziej spodobało mi się w Szczyrku to fakt, że przebiega przez niego kilka szlaków, które prowadzą w popularne i piękne miejsca, takie jak pobliski Klimczok czy Skrzyczne. Jeśli będziecie szukali dobrej bazy wypadowej w Beskid Śląski, to z całą pewnością Szczyrk będzie dobrym wyborem.
Więcej zdjęć w wysokiej rozdzielczości zobaczysz na naszym dysku google drive. Zamieszczone tutaj zdjęcia możesz bezpłatnie użyć na zasadach opisanych pod tym linkiem.