W lipcu 2020 roku przeżyłem jedną z najlepszych przygód mojego życia. Razem z moją przyjaciółką Natalią postanowiliśmy wybrać się na Szlak Orlich Gniazd. Zarówno ja, jak i Natalia, nie mieliśmy żadnego doświadczenia w pieszych wyprawach z plecakiem. Był to nasz pierwszy raz, więc nie wiedzieliśmy czego mamy się spodziewać podczas takiej podróży, a tym bardziej ile będziemy w stanie przejść kilometrów w ciągu dnia. W związku z tym nie planowaliśmy noclegów ani szczegółowej trasy. Postawiliśmy na pełną spontaniczność. Nasza wyprawa miała trwać cztery dni, więc o przejściu całego Szlaku Orlich Gniazd nie było mowy. Zamierzaliśmy przejść tyle, na ile nasze nogi i kondycja pozwolą. Wreszcie nadszedł dzień wyjazdu. Nocnym pociągiem przyjechaliśmy do Krakowa, a o poranku ruszyliśmy na Szlak Orlich Gniazd.
Czym jest Szlak Orlich Gniazd?
Zanim przejdę do relacji z wyprawy, chciałbym najpierw kilkoma zdaniami wyjaśnić, czym w ogóle jest Szlak Orlich Gniazd. Otóż jest to 163 kilometrowy pieszy szlak turystyczny (ma też swoją rowerową wersję), poprowadzony przez malowniczą Jurę Krakowsko – Częstochowską. Największymi atrakcjami Szlaku Orlich Gniazd jest 12 zamków obronnych, położonych na całej długości szlaku. Zamki są zachowane w różnych stanach, począwszy od ruin, gdzie zostały tylko ściany, po odnowione i pięknie zachowane obiekty. Sam szlak jest też niesamowicie malowniczy pod względem przyrodniczym, a potwierdzeniem tego będą zdjęcia w poniższym wpisie.
Ojcowski Park Narodowy
Początkowo Szlak Orlich Gniazd prowadził nas przez typowe wsie, łąki i pola, aż w końcu doszliśmy do Ojcowskiego Parku Narodowego – pierwszej większej atrakcji na szlaku. Od tego momentu, z każdym krokiem zaczęło robić się coraz bardziej malowniczo. Błękit nieba, zieleń letniej trawy oraz wapienne białe skały przepięknie ze sobą współgrały, dając uciechę naszym oczom. Niestety, z każdą minutą robiło się coraz cieplej. To miał być upalny dzień.
Po godzinie doszliśmy do jednej z najbardziej znanych atrakcji parku – Bramy Krakowskiej, czyli ogromnej naturalnej bramy skalnej znajdującej się w Dolinie Prądnika. Kierując się dalej na północ napotkaliśmy jeszcze kilka jaskiń i wiele więcej urokliwych miejsc. Piękno i unikatowość Ojcowskiego Parku Narodowego sprawiła, że nasz apatyt na dalszą wędrówkę tylko urósł. Około południa doszliśmy do pierwszego zamku na naszej drodze, a raczej dobrze zachowanych ruin Zamku Królewskiego.
Ruiny Zamku Królewskiego w Ojcowskim Parku Narodowym
Ruiny Zamku Królewskiego położone są na wysokim wzniesieniu nazywanym górą zamkową, a sam obiekt został wbudowany w skały. Zamek wzniesiono w celach obronnych w drugiej połowie XIV wieku na rozkaz Kazimierza Wielkiego. Już sama brama wejściowa na teren ruin bardzo mi się spodobała, ponieważ skojarzyła mi się jakoś z serialem Gra o Tron. Na terenie Zamku Królewskiego można znaleźć piękny ogród oraz platformę widokową, z której można podziwiać widok na dolinę i pobliskie wzgórza.
Zgodnie z trasą obranego szlaku, dalej ruszyliśmy na północ. Podczas gdy pokonywaliśmy kolejne kilometry, zaczął zbliżać się wieczór. Panujący w ciągu dnia upał dał się nam we znaki, więc zaczęliśmy powoli szukać noclegu. W międzyczasie zaczęło lekko kropić, co poniekąd było dla nas małą ulgą i odskocznią od palącego słońca. Niedługo potem, na trasie szlaku znaleźliśmy niedrogi nocleg, tym samym kończąc pierwszy dzień naszej wyprawy. Tego dnia przeszliśmy około 23 km.
Zamek Pieskowa Skała
Zaczęliśmy drugi dzień naszej podróży. Po oddaniu kluczy do pokoju ruszyliśmy ku dalszej przygodzie. Już po kilkudziesięciu minutach wędrówki dotarliśmy do kolejnej popularniej atrakcji, a mianowicie Maczugi Herkulesa, czyli maczugi skalnej stworzonej z twardego wapienia. Piękny pomnik natury, który niejednokrotnie widziałem na zdjęciach, a teraz mogłem zobaczyć na własne oczy. Dwieście metrów dalej czekał na nas drugi zamek, a był nim Zamek Pieskowa Skała na terenie wsi Sułoszowa. Zamek wybudował Kazimierz III Wielki w pierwszej połowie XIV wieku. Jest to świetnie zachowany i zadbamy zamek. Na jego terenie znajduje się muzeum, posiadające duże i imponujące zbiory, a także klimatyczna restauracja (ceny są przystępne, bardzo dobre jedzenie, miła obsługa). Zwiedzenie całego zamku i muzeum zajęło nam dobre dwie godziny. Jeśli zamierzacie się tu wybrać to zalecam sprawdzić kiedy zamek jest nieczynny, kiedy można go zwiedzać bezpłatnie, a kiedy trzeba kupić bilet. Informacje o tym znajdziecie pod tym linkiem.
Szlak Orlich gniazd i jego Krajobrazy
Około południa opuściliśmy Zamek Pieskowa Skała, a następnie dalej kierowaliśmy się czerwonym szlakiem, tym samym opuszczając spory teren Ojcowskiego Parku Narodowego. Szlak prowadził nas przez wieś Sułoszowa, która rozciąga się wzdłuż drogi na kilka kilometrów. Korzystając z okazji uzupełniliśmy nasze zapasy wody i jedzenia w sklepie. Po kolejnym kilometrze wędrówki, szlak wyprowadził nas z terenu wsi, prowadząc dalej przez malownicze tereny, na których mieściły się kolorowe pola uprawne. I tak, w otoczeniu natury, mijały kolejne kilometry naszej wędrówki, a oprócz kilometrów mijał również czas. Około godziny 18:00, dość mocno zmęczeni, doszliśmy do wsi Rabsztyn. Odpoczęliśmy i zjedliśmy kolację w restauracji Podzamcze. Dzięki pomocy właściciela lokalu udało nam się znaleźć nocleg w pobliskim hotelu, w którym dostaliśmy ostatni wolny pokój. Los się do nas uśmiechnął. Na koniec dnia byliśmy bardzo zmęczeni, ale też zadowoleni z naszej przygody i tego, co udało nam się zobaczyć. Tego upalnego dnia zrobiliśmy około 21 kilometrów.
Zamek Rabsztyn – Szlak Orlich Gniazd
Po dobrze przespanej nocy, nieco naładowaliśmy nasze baterie. Niestety nie w pełni. Zmęczenie z dnia poprzedniego było jeszcze odczuwalne, a zwłaszcza bolały nas stopy. Pogoda zapowiadała się dobrze. Zjedliśmy śniadanie w pobliskiej restauracji i ruszyliśmy na oddalony o 250 metrów Zamek w Rabsztynie. Niestety pech chciał, że zamek w tym czasie był zamknięty z powodu prac budowalnych, więc mogliśmy go podziwiać tylko z zewnętrz.
Podróż trwała dalej, a my przez kilka kolejnych kilometrów przemierzaliśmy bardziej przyrodnicze oblicze Szlaku Orlich Gniazd, w postaci małych wsi, łąk, pól i lasów. Po południu dotarliśmy do Ruin Zamku w Bydlinie. To naprawdę ruiny, z których niewiele zostało. Niedługo potem pogoda zaczęła się psuć. Zaczął kropić deszcz, który z czasem przerodził się w opady deszczu. Do wieczora było jeszcze trochę czasu, ale ze względu na pogodę, postanowiliśmy przerwać naszą wędrówkę. Nie wiedzieliśmy czy damy radę dojść do kolejnej miejscowości przed zachodem słońca. Baliśmy się też, że pogoda może się jeszcze bardziej pogorszyć (jak się później okazało mieliśmy rację), a wtedy mielibyśmy spory problem. Zeszliśmy nieco ze szlaku i znaleźliśmy niedrogi nocleg w hostelu (Hostel Jurajski w Domaniewicach). Dzień zakończyliśmy nieco wcześniej niż planowaliśmy, a rezultatem tego było to, że przeszliśmy tylko 16 km. Mimo wszystko wyszło nam to na dobre. Porządnie wypoczęliśmy i naładowaliśmy baterie na następny dzień, który okazał się bardzo intensywny.
Zamek Pilcza w Smoleniu
Wczesnym rankiem ruszyliśmy w dalszą podróż Szlakiem Orlich Gniazd. Pogoda od rana dopisywała, a po wieczorno-nocnym deszczu i burzy nie było już śladu. Przed południem dotarliśmy do kolejnego zamku na naszej trasie. Zamek Pilcza, bo o nim mowa, to ruiny zamku na Górze Zamkowej we wsi Smoleń. Największą atrakcją tego miejsca jest to, że znajduje się tu wysoka wieża, z której można podziwiać niesamowitą panoramę na cztery strony świata. Widok z góry robi ogromne wrażenie, zwłaszcza gdy na niebie goszczą chmury, które dodają malowniczości widzianemu krajobrazowi. Bardzo miło wspominam to miejsce, dlatego gorąco polecam tu zajrzeć, bo widoki naprawdę „robią robotę”. Moim zdaniem to jeden z lepszych zamków jakie można zobaczyć na Szlaku Orlich Gniazd. Z praktycznych informacji: wejście na zamek jest płatne, a w pobliżu (pod zamkiem) znajduję się parking samochodowy.
Zamek Ogrodzieniec
Ostatnim zamkiem, jaki udało nam się zobaczyć podczas naszej czterodniowej podróży Szlakiem Orlich Gniazd, był zamek Ogrodzieniec w Podzamczu. To jeden z najbardziej znanych zamków, a raczej dobrze zachowanych ruin zamku w Polsce. Pierwsze co nas tu zaskoczyło, to spora turystyczna popularność tego miejsca (w porównaniu do pozostałych zamków, które odwiedziliśmy wcześniej). Przy szerokiej drodze prowadzącej do zamku spotkaliśmy tłumy turystów, mnóstwo sklepików z pamiątkami, fast foody i wiele więcej przeróżnych atrakcji. Było tego naprawdę wiele.
Wydaje mi się, że niezwykła popularność zamku może wynikać z faktu, że jest to już kultowe miejsce na mapie Polski. Na przestrzeli ostatnich dziesięcioleci realizowano w nim wiele scen do znanych wszystkim filmów i seriali. Wśród nich znajdziemy takie klasyki jak serial „Janosik” czy film „Zemsta” Andrzeja Wajdy. Co ciekawe, w 2019 roku kręcono tu sceny do serialu „Wiedźmin”, który okazał się jednym z największych hitów Netflixa. Fani tego serialu mogą nawet kupić sobie magnes, kubek, czy koszulkę z podobiznami ulubionych postaci.
Sam zamek zrobił na nas pozytywne wrażenie. To sporych rozmiarów obiekt, w którym można zobaczyć sporo ciekawych pomieszczeń, przejść i dziedzińców. Duża ilość pomieszczeń i schodów sprawia, że turyści mogliby łatwo się pogubić w tym gąszczu tuneli, dlatego ruch po zamku odbywa się w jedną określoną stronę. Obejście całego obiektu zajęło nam około godziny. Z przydanych informacji dodam, że wejście na teren zamku jest płatne (cena wynosi 19zł, ulgowy 13zł).
Szlak Orlich Gniazd – Podsumowanie
Zamkiem w Ogrodzieńcu zakończyliśmy naszą przygodę ze Szlakiem Orlich Gniazd. Niedługo potem dotarliśmy do Kielc, a następnie wieczornym pociągiem wróciliśmy do naszych domów. Jak wspomniałem na samym początku tego wpisu, to była jedna z lepszych przygód w moim życiu. Niezwykle intensywna i bogata w nowe doświadczenia, a do tego w świetnym towarzystwie, na czym wypad sporo zyskał. W trakcie naszej podróży nie mogliśmy narzekać na pogodę, bo chociaż bywało upalnie, a raz nawet padał deszcz, to w ogólnym rozrachunku pogoda nam naprawdę dopisała. A dowodem tego są udane zdjęcia, jakie mogliście oglądać powyżej.
Niestety, podczas naszej podróży nie zawsze było tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać. Bywały trudniejsze chwile, najczęściej pod koniec dnia, gdy zmęczenie dawało o sobie znać. Wtedy tylko marzyliśmy o odpoczynku, kąpieli, łóżku i poduszce. A co z naszym brakiem doświadczenia? Cóż, nadrabialiśmy to pozytywnym nastawieniem, które naprawdę bardzo nam pomogło. Podsumowując – to była wspaniała przygoda, którą będę wspominał przez długie lata.
Czy wybór Szlaku Orlich Gniazd na pierwszą wyprawę trekkingową był dobrym pomysłem? Jak najbardziej! To dobrze poprowadzony szlak, na którym na turystów czeka sporo przepięknych widoków i niezwykle dużo ciekawych miejsc, a ukształtowanie terenu szklaku jest dość „przyjazne” dla nóg, więc nawet amator da sobie tu radę.
Więcej zdjęć w wysokiej rozdzielczości zobaczysz na naszym dysku google drive lub w galerii flickr. Zamieszczone tutaj zdjęcia możesz bezpłatnie użyć na zasadach opisanych tutaj.
2 komentarze