Z Niemiec do Polski – wyspa Uznam
Kolejny dzień podróży (04.07.2013) zaczęliśmy podobnie jak w dni poprzednie — bardzo wcześnie. Ja wstałem już o 4:45. W dwie godziny później, mimo poważnego bólu mięśni nóg, ruszyliśmy w dalszą drogę. Począwszy od Zempin, jadąc cały czas szlakiem rowerowym, wiodącym przez piękne nadmorskie lasy, z dala od dróg asfaltowych, mijaliśmy kolejne kurorty turystyczne niemieckiego wybrzeża, o ciekawej XIX wiecznej zabudowie — Koserow, Kölpinsee, Stubbenfelde, Ückeritz, Bansin, Heringsdorf i Ahlbeck, aż około godziny 10:15 dotarliśmy do niemiecko-polskiej granicy. Jedno jest pewne — tras rowerowych możemy Niemcom pozazdrościć…
Przed nami Świnoujście — miasto na wyspach. Szybko przedostaliśmy się do jego centrum, gdzie poszukaliśmy jakiegoś ciepłego jedzenia. Wybór padł na budkę z fastfood’ami 😀 Byle szybciej.. byle taniej.. przed nami przecież daleka droga! Najedzeni, przeprawiliśmy się promem, przez przecinającą miasto cieśninę Świnę i znaleźliśmy się na kolejnej wyspie podczas naszej podróży.
Na Wyspie Wolin
We wschodniej części Świnoujścia myśleliśmy tylko o tym, by jak najszybciej dostać się na plażę. Mieliśmy jednak z tym trochę problemu i właściwą drogę znaleźliśmy dopiero po kilkudziesięciu minutach błądzenia. Dziwnym trafem minęliśmy właściwy zjazd „Ku Morzu”… cóż, czasem tak bywa… Ważne, że w końcu dojechaliśmy tam, gdzie chcieliśmy! Na plaży byliśmy około 14:00 i od tego momentu nasza droga wiodła tuż przy brzegu morza. Nie przez cały czas dało się jechać, ale koniecznie chcieliśmy ominąć drogę o dużym natężeniu ruchu samochodowego. Nie wiedzieliśmy też o istnieniu leśnej ścieżki rowerowej, na którą wjechaliśmy dopiero tuż przed Międzyzdrojami. Nie żałowaliśmy naszego wyboru. Podróż plażą była dla nas momentem wytchnienia i ciekawym urozmaiceniem trasy tego dnia 🙂
W Międzyzdrojach nie zabawiliśmy długo. Ominęliśmy też Woliński Park Narodowy, ze względu na to, iż kiedyś już w nim byliśmy i był nam dobrze znany. Prawie całą dalszą część dnia spędziliśmy na drodze wojewódzkiej (droga bez pobocza), którą tak bardzo zależało nam wcześniej ominąć… Pewnym utrudnieniem, by jechać dalej wzdłuż morza, było klifowe wybrzeże i brak zjazdu na plażę (na chwilę udało nam się to w Międzywodziu). Kilkanaście minut po 20:00 przejechaliśmy przez most zwodzony nad cieśniną Dziwną, opuszczając tym samym wyspę Wolin.
Podróż przez nadmorskie kurorty. Szlak Velo 10
Za mostem minęliśmy dwie kolejne miejscowości — Dziwnów i Dziwnówek, a następnie znaleźliśmy miejsce na nocleg w okolicach Łukęcina. Tym razem rozbiliśmy namiot bezpośrednio na plaży. Zwlekaliśmy z tym do ostatniej chwili, gdyż nie chcieliśmy by ktokolwiek zobaczył, że zostajemy tam na noc. Nocując „na dziko” zawsze trzeba zachować maksimum ostrożności. W czasie oczekiwania, aż ostatnie osoby opuszczą plażę, mogliśmy nacieszyć oczy pięknym zachodem słońca 🙂 Rankiem dnia następnego, wypoczęci wróciliśmy ponownie na drogę wojewódzką, by bez dłuższych postojów kontynuować naszą podróż. Zostawialiśmy za sobą następne nadmorskie miejscowości — Pobierowo, Pustkowo i Trzęsacz, a w Rewalu wjechaliśmy na zatłoczoną, pełną apartamentów ulicę Klifową, którą dojechaliśmy aż do Niechorza. W kolejnej miejscowości — Pogorzelicy, zdecydowaliśmy się wrócić na plażę i nią dojechać do Mrzeżyna, omijając w ten sposób tereny wojskowe i w międzyczasie odświeżyć się kąpielą w morzu. Wkroczyliśmy w nasze rodzinne tereny, bowiem Mrzeżyno to miejscowość, w której w najmłodszych latach się uczyliśmy, a w sąsiednim Rogowie mieszkaliśmy. Zawsze z sentymentem wracam w tamte strony 🙂 Przeznaczyliśmy trochę czasu na odwiedzenie znajomych miejsc, a następnie wjechaliśmy na ścieżkę rowerową, którą przejechaliśmy przez Dźwirzyno i dojechaliśmy do Kołobrzegu. Najszybciej jak to możliwe, ominęliśmy centrum miasta i znaleźliśmy ścieżkę rowerową biegnąca wzdłuż morza, aż do Ustronia Morskiego.
Dalsza część drogi — z Ustronia Morskiego do Rowów rowerem
Za Ustroniem Morskim wybraliśmy drogę przez wsie oddalone nieco od morza (zawsze to jakieś urozmaicenie). Nad brzeg morza wróciliśmy około 20:00 i od razu zaczęliśmy rozglądać się za dobrym miejscem na nocleg. Zajęło nam to jednak aż dwie godziny. Rozbiliśmy namiot między Chłopami, a Mielnem — przy plaży w Mielenku, na mocno zarośniętych roślinnością wydmach, co dało nam bezpieczną osłonę przed wzrokiem spacerujących wieczorową porą osób. Rano dnia następnego (06.07.2013) nasza droga wiodła przez dwie mierzeje, oddzielające od morza jeziora: Jamno i Bukowo. Około 12:00 dotarliśmy do Dąbek i stamtąd ponownie zaczęliśmy oddalać się od morza, podróżując przez resztę dnia drogami o większym natężeniu ruchu. Przejechaliśmy m.in. przez Darłowo i Ustkę, by wieczorem dotrzeć do Rowów i zaczynającego się tam Słowińskiego Parku Narodowego. Ponownie rozbiliśmy namiot na wydmach. Zmęczeni i spieczeni słońcem, zasnęliśmy pełni nadziei na piękne krajobrazy, czekające nas następnego dnia.